środa, 12 marca 2014


Jestem dużą kobietą i mam dużą torebkę

Tylko ostatnio uznałam, że chyba za dużą. A nawet nie za dużą, a po prostu za ciężką. Niby nie uznaję zasady noszenia wszystkiego ze sobą, ale jednak COŚ tam jest. I tego "cosia" muszę się pozbyć. Ale najpierw muszę go zidentyfikować.

Przeanalizowałam kilka wersji zawartości mojej torebki, zważyłam ją i trochę się załamałam.

Wersja standardowa - na spotkania ze znajomymi, wyjścia do kina itd.
  • Klucze
  • Portfel i dokumenty
  • Komórka
  • Butelka wody
  • Małe pudełko z migdałami/innymi orzechami
  • Odtwarzacz mp3 + słuchawki
  • Kieszonkowy kalendarz, gdzie mam ważne dla mnie numery telefonów, leki jakich używam, jakieś najistotniejsze wydarzenia spisane w układzie miesiąca
  • Kalendarz A5, w którym mam zapisane dosłownie wszystko (łącznie z przepisem na nalewkę z kukułek) i bez którego nie ruszam się z domu
  • Kosmetyczka (chusteczki, biblułki matujące, korektor, pomadka, krem do rąk, krople do oczu, pastylki na gardło, travalo, próbki z kremem nawilżającym i carexem)

Razem 3,3 kg

Do pracy dorzucam jeszcze jogurt i pudełko z obiadem, wychodzi pewnie ponad 4 kg





Wersja na zajęcia z języka - to co standardowo oprócz dużego kalendarza (mieszkam blisko, więc raczej nie wpadnę na jakiś genialny pomysł i nie zdążęgo zapisać) ale za to dochodzą dwie książki, kserówki i zeszyt - 5 kg

Wersja na uczelnię - prawdziwe combo. Studiuję dziennie ale zajęcia mam skumulowane w dwóch dniach więc siedzę tam bardzo długo. Oprócz wersji standardowej często muszę ciągnąć ze sobą komputer (do tego ładowarkę), a na niektórych zajęciach cofamy się o kilkadziesiąt lat aby poznać tradycyjne metody pracy, więc mam jeszcze blok z kalką techiczną, linijki, kredki, cyrkle, rapidografy... Wychodzi ok 7-8 kg

Mój kręgosłup chyba niedługo odczuje skutki noszenia tego wszystkiego ze sobą. Ale co dziwi mnie najbardziej: lecąc tanimi liniami, na tydzień jestem w stanie spakować się w plecak, który jest niewiele większy niż moja torebka, a waży tyle samo. I w ciągu tego niczego mi nie brakuje, za to chodząc po mieście mam wrażenie, że muszę koniecznie kupić scyzoryk z 50 funkcjami. Bo na pewno mi się przyda.

0 komentarze:

Prześlij komentarz